20     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Eartworm Jim


Krzysztof " Genosha " Kozak


W zręcznościówkach zawsze brakowało mi atmosfery. Ot bieganie w prawo, strzelanie, jakieś inne bajery. Chlubnym wyjątkiem od tej reguły jest dla mnie Earthworm Jim, wybijający się znacznie ponad inne platformówki. Złożyły się na to wyrazistość głównego bohatera, poczucie humoru oraz niezwykła dynamika gry.



Jeżeli zręcznościówka przykuła na długi czas do monitora takiego starego, lubującego się w przygodówkach grzyba jak ja, to musi być wyjątkowa. Bez bicia przyznam, że w życiu dłużej grałem na PC ledwie w trzy platformówki. Były to Abe's Odyssey, Pandemonium i właśnie Earthworm Jim. Ten ostatni oferuje nam godziny wyśmienitej zabawy, zapewnionej przez odpowiedni poziom trudności [dość wysoki] i niskie wymagania sprzętowe. Gra będzie śmigać u każdego, kto ma komputer na tyle sprawny, by przeglądać najnowszy numer zina SS-NG. To chyba niewiele? Odłóżcie więc najnowsze hity na półkę, zabarykadujcie się w pokojach, odłączcie telefony i odpalcie siedmioletnie już dziecko firmy Activision. Ręczę głową, że warto.

Underneath your clothes, there's an endless story...

Rozpoczynamy grę w Junk City. Ten etap rozgrywki jest prosty i do ukończenia go wystarczy naszej dżdżownicy pistolet maszynowy i bat sklecony z własnego ciała. Z czasem jednak robi się coraz trudniej, i gracze bez długiego stażu w tego typu grach będą z bezsilnością katować klawiaturę, próbując po raz kolejny przejść do następnego etapu [ja miałem duże problemy już na trzeciej z dwudziestu plansz]. Całe szczęście na ratunek przychodzi nam coraz to większy arsenał śmiercionośnej broni, z działami plazmowymi i rakietami samonaprowadzającymi na czele [znawców tematu przepraszam za tą wulgarną profanację i brak profesjonalizmu w nazewnictwie].

Reksio! Siad! Ale już!

Nie będzie niczym odkrywczym, gdy powiem, że w Earthworm Jimie, jak w każdej plaformówce, najbardziej liczy się refleks [przypominają mi się własne wymówki, gdy szalejąc na swojej amidze w cannon fodder wmawiałem mamie, że to kształcące, bo poprawia szybkość reakcji]. Jeżeli więc partia szachów bez ograniczeń czasowych z komputerem przyprawia cię o drżenie rąk, masz dwa wyjścia. Albo zrezygnować z tytułu [nie polecam], albo zastosować się do porad, które znalazłem w sieci - naprawdę ułatwiają rozgrywkę. Oto one:
  • Pozostawaj w ruchu - ruszający się Jim jest trudniejszy do trafienia
  • Strzelaj krótkimi, częstymi seriami - zaoszczędzisz potrzebną później amunicję
  • Zwracaj uwagę na wszelkie haki, półki skalne, kolce - o wiele z nich możesz się zaczepić i wyjść z wydawałoby się beznadziejnej sytuacji [należy w taki punkt uderzyć biczem, Jim sam przerobi go na huśtawkę]
  • Gra najeżona jest sekretnymi bonusami - rozglądaj się uważnie, bo nietrudno je przeoczyć
  • Co level przystępować będziesz do wyścigu z Psy-Crow'em. Jeżeli go wygrasz, Crow nie będzie ci utrudniał życia w następnej planszy. Zadbaj więc o to, żeby w miarę możliwości z wyścigów tych wychodzić zwycięsko

Trudno uwierzyć, ale to jest pierwszy boss w grze

  • To platformówka, nie strategia turowa. Cały czas idź do przodu, zostawanie zbyt długo w jednym miejscu może skończyć się tragicznie [spadające kamienie, lawa i inne miłe bonusy czekające na nas w późniejszych etapach gry]
  • Czasem warto trochę pomyśleć - a konkretniej w przypadku starcia z bossem na końcu każdego etapu. Mało który padnie, gdy po prostu wpakujesz w niego wymaganą ilość ołowiu [plazmy]. Na ogół trzeba obrócić przeciwko niemu jakiś element otoczenia, czy też nawet jego własną broń
Mając za sobą takie szkolenie powinienneś w miarę bezboleśnie przeprowadzić Jima przez wszystkie czekające go przygody. Ferie zimowe w pełni, szkołą - póki co - przejmować się nie trzeba, można więc [a nawet należy] poddać się lekkiemu odmóżdżeniu przed ekranem komputera. Jim jest do tego jak znalazł. Tym bardziej, że sterowanie robalem jest bardzo proste i intuicyjne [wystarczają strzałki i trzy klawisze, grać można też na joystick'u].

Bouncing to the wild wild west...

Podsumowując, miłośnicy gatunku Earthworm Jima na pewno już znają, bo to klasyk i pozycja dla nich obowiązkowa. Reszta natomiast niech spróbuje swych sił i wcieli się w rolę nieprzeciętnej dżdżownicy - jednak i zręcznościówka może mieć swój czar...

7.5/10

PS. Jako rzecznik prasowy Earthworm Jima dementuje plugawe pogłoski, jakoby mój klient miał cokolwiek do czynienia z tą zgrają barbarzyńców z serii Worms.


20     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Eartworm Jim